Katolicki i chrześcijański szantaż emocjonalny


Katolicki i chrześcijański szantaż emocjonalny

Szantaż emocjonalny jest formą dobrze znanej manipulacji w szczególności w relacjach z bliskimi osobami. Aby zrozumieć mechanizm działania szantażu emocjonalnego, trzeba uświadomić sobie, że aby w relacji mogło dojść do emocjonalnego szantażu, jedna osoba musi wejść w rolę szantażysty (czyli kata) druga zaś w rolę ofiary. Nie może być mowy o szantażu w sytuacji, w której druga strona nie ulega roszczeniom szantażysty. Jeśli jesteśmy silni i nie pozwalamy sobą manipulować, do szantażu nie może dojść! W zakresie chrześcijańskich działań inkwizycyjnych jest to mechanizm samosterujący. Opiera się bowiem na potrzebie każdego człowieka – potrzebie akceptacji, bliskości z innymi, tworzenia rodzinnych i przyjacielskich więzi. Odbywa się to według mechanizmu, jak w powiedzeniu: „kiedy wejdziesz między wrony, wtedy kracz tak jak one”. Jeśli krakać tak jak one nie będziesz, czarne towarzystwo wyznawców jezusizmu Cię zadziobie. Z przeciwdziałaniem emocjonalnym szantażystom i szantażystkom trzeba postępować ostro i stanowczo, najlepiej od samego początku, aby nauczyć te chore osoby, że w ten sposób nic nigdy nie osiągną!

Szantaż emocjonalny ma miejsce wtedy, kiedy jedna osoba zmusza drugą do tego, by zrobiła ona coś wbrew sobie i w tym celu stosuje kary oparte na emocjach. Szantażem emocjonalnym nie będzie więc sytuacja w której dochodzi do przemocy fizycznej. W sytuacji szantażu emocjonalnego, kat doprowadza do tego, że jego ofiara zgadza się na jego żądania, aby uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji emocjonalnych – poczucia winy, żalu, płaczu, awantury, ostracyzmu, cichych dni, poczucia odrzucenia itd. W procesie manipulacji, szantażysta (fanatyczny chrześcijanin czy chrześcijanka) prezentuje szereg zachowań, które są dla ofiary nieprzyjemne i tym samym powoduje, że ofiara aby zredukować swoje napięcie emocjonalne zgadza się na warunki szantażysty. Dzieje się tak dlatego, że ofiara pozwala na to, by emocje szantażysty stały się dla niej ważniejsze niż jej własne i bierze za nie odpowiedzialność. Szantażowanie argumentami religijnymi, Jezusem, zbawieniem, dogmatami – jedna z najbardziej niezdrowych i wulgarnych form szantażu jaki spotykają terapeuci patologicznych związków międzyludzkich…

Zakaz szantażu chrześcijańskiego
Zakaz szantażu chrześcijańskiego

Każde dziecko chce być przez rodziców kochane i akceptowane. Dlatego w toku wychowania, poprzez reakcję rodziców na różne swoje zachowania, dziecko uczy się tego, co jest dobre a co złe. Jeśli dziecko odwraca się przykładowo od wiary katolickiej czy baptystycznej, słabi psychicznie rodzice, jako narzędzia w ręce katolickiego czy baptystycznego kata ciemiężą swoją pociechę i zmuszają ją do praktyk religijnych, ucząc że takie postępowanie należy do właściwych! Dziecko nie jest psychicznie przygotowane na odparcie takich złowrogich ataków, w związku z czym bardzo łatwo poddaje się chrześcijańskiemu praniu mózgu i wypiera swoje prawdziwe potrzeby i dążenia, a wszystko dla otrzymania akceptacji ze strony swoich rodziców. Inkwizycyjny kler, czy to katolicki, czy ewangelicki, czy też zielonoświątkowy, jedynie przyklaskuje rodzicom w wypędzaniu diabła ze swych pociech.

Ofiarą inkwizycyjnego szantażu emocjonalnego ze strony partnera czy partnerki padają osoby niepewne co do własnej wartości, osoby, które nie są w stanie poradzić sobie z odrzuceniem, które mogłoby się wydarzyć, gdyby nie uległy presji, których światopogląd jest odmienny od chrześcijańskiego czy w szczególności katolickiego. Chociaż z początku włączają się bez entuzjazmu, byle dopełnić małżeńskich formalności na których zależy przyszłemu mężowi czy żonie, to jednak wpadają w sidła jezusiastej, chrystiańskiej inkwizycji, z której katolicka i ewangelicka należą historycznie do najstraszliwszych. Ich imiona i nazwiska nagle znajdują się we wszystkich kościelnych rejestrach, osoby podlegają prawom kościoła katolickiego czy innego chrześcijańskiego, i stopniowo ulegają jego paranoi, paranoicznej ideologii dogmatycznej. 

Ostracyzm społeczny, gdy ksiądz czy pastor wytknie na ambonie niewiernych Tomaszów i Tomaszki to w małych miejscowościach i na wsiach metoda emocjonalna bardzo ciężkiego kalibru. Działa tu reguła lubienia osób tylko ze swojej grupy i odrzucania tych, którzy są odmienni, inni, obcy. Kończy się nie tylko milczeniem i odwróceniem ze strony sąsiadów, ale czasem nawet dewastacją domu, pobiciami dzieci i innymi aktami przemocy ze strony podjudzonych wsiuńskich narzędzi inkwizycyjnych w ludzkim ciele. Za ostracyzm ze strony księdza czy pastora i jego kościoła można ostro i stanowczo potępić taką osobę i instytucję, chociażby przez rozklejanie cichcem antykościelnych plakatów czy podrzucanie sąsiadom antyklerykalnych gazet oraz książek.

Oprócz tych samoistnych mechanizmów chrześcijańskiego werbowania ludzi i ich utrzymywania w inkwizycyjnej niewoli paranoicznego dogmatu, inkwizytorzy dwoją się i troją, by pokazać, że tylko wiara katolicka czy jakaś ewangelicka prowadzi do Boga i że katolicyzm czy odmiana ewangelictwa jest jedyną właściwą i słuszną drogą, przy czym inkwizytorzy stanowią rzekomo niezbędny, czysty łącznik między groźnym Bogiem i marnymi ludźmi. Duchowni chrześcijanie, katoliccy czy ewangeliccy we wszystkich swoich działaniach starają się uzmysłowić wiernym, że są nikim, niegodni, poniżeni. Widać to chociażby w pieśniach i modlitwach intonowanych na kościelnych zgromadzeniach:

“My grzeszni… Ciebie Boga prosimy zmiłuj się nad nami”
“Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…”
“Nie jestem godzien abyś przyszedł do mnie….”

Takie straszenie od dziecka na coniedzielnych mszach i na zajęciach religii chrześcijańskiej w przedszkolach i szkołach, wprowadzanie ludzi w poczucie winy i niskiej wartości oraz przedstawianie kleru jako wybawcę z niedoli rodzi chorą i toksyczną więź między ofiarą i katem (kościołem), rodzi silną emocjonalną zależność. Taka emocjonalna pępowina służy do podkreślania różnic między grupą własną a grupą zewnętrzną (my dobrzy, oni-niekatolicy źli), ale świadczy też o silnym poddaniu, a nawet ubezwłasnowolnieniu! Ofiara nie ma w takiej relacji własnego zdania, jest karmiona jadem nienawiści i destrukcyjnych poglądów inkwizycyjnych działaczy, traktując je jako własne.

Inkwizytorzy chrześcijańscy, a szczególnie katoliccy, wabią przede wszystkim ludzi młodych zbliżających się do pełnoletności. Pełnoletni obywatel ma prawo wyboru własnej drogi życiowej, zniesmaczony tym co dzieje się w kościele, co dzieje się na lekcjach religii w szkole, może wystąpić z kościoła katolickiego czy ewangelickiego, co jest dla inkwizytorów niewygodne i czemu chcą za wszelką cenę zapobiec. Grupą docelową dla współczesnych inkwizytorów są głównie ludzie mało wrażliwi ale łatwi do zaszantażowania, mało inteligentni, niemyślący, podatni na manipulację i zastraszanie, o wąskim światopoglądzie, bombardowani przez kościelnych aktywistów totalnymi kłamstwami i paranoicznymi teoriami spiskowymi. Na wpływy ich technik psychomanipulacji chrześcijańskiej bardzo podatne są jednostki słabe psychicznie, z zaburzeniami neurologicznymi, tudzież osoby uzależnione od narkotyków, alkoholu oraz omotane ofiary pedofilii w kościele.

Najskuteczniejszym sposobem sprawowania chrześcijańskiej kontroli nad uczuciami jest wywoływanie i podsycanie fobii, szczególnie fobii o podłożu religijnym. Kiedy negatywnie zaprogramowana przez inkwizytorów świadomość zaakceptuje negatywne wyobrażenia, traktuje je tak, jakby były prawdziwe. Powoduje to lęk przed opuszczeniem inkwizycyjnych szeregów “obrony moralności”. Jest to naturalna konsekwencja przyjęcia czarno-białej interpretacji świata w procesie indukowania psychozy u ‚owieczek i baranków’ zwerbowanych przez inkwizytorów. Proces indoktrynacji chrześcijańskiej, a szczególnie katolickiej i luterańskiej, zmierza do wyrobienia w wyznawcach głębokiego przeświadczenia, że jest tylko jedna słuszna religia, a inne prowadzą do upadku. Nietrudno uwierzyć w taką wersję wydarzeń, skoro według inkwizycyjnej doktryny świat jest siedliskiem zła, grzechu i zepsucia. Choć przekonania takie są absurdalnie irracjonalne, nie zapominajmy że większość fobii jest absurdalna i irracjonalna, acz produkty umysłów paranoicznych zawsze brzmią wiarygodnie w oczach naiwnych słuchaczy kościelnego autorytetu.

Psycholodzy i psychoterapeuci znają różne formy manipulacji stosowanej w toksycznych związkach i grupach. Niektóre subkultury, jak chrześcijaństwo, a szczególnie katolicyzm, posługują się nimi przez cały czas w celu wymuszenia religijności, chodzenia do kościoła, modlenia, etc. Czasem robi się to nawet bez słów, a wiele ofiar szantażu emocjonalnego bardzo dobrze zna znaczące westchnienia i wymowne spojrzenia manipulatora jezusowego czy maryjnego. Manipulacja psychiczna przekształca się w szantaż emocjonalny, kiedy jest stosowana wielokrotnie, by zmusić do poddania się żądaniom szantażysty kosztem pragnień i dobra osoby szantażowanej przez fanatycznych wyznawców chrześcijaństwa czy w szczególności katolicyzmu.

Szantaż emocjonalny polega na tym, że bliscy lub znajomi grożą nam – bezpośrednio lub pośrednio – że nas ukarzą, jeśli nie zrobimy tego, czego sobie życzą, tutaj jest to chodzenie do kościoła, na msze, przyjmowanie kolędy czy rezygnacja z zajęć medytacji, jogi, tantry czy sztuk walki. Dla nich szantaż emocjonalny jest brutalnym środkiem do uzyskania poczucia bezpieczeństwa i sprawowania kontroli nad sytuacją czy raczej osobami w otoczeniu, staje się obroną przed poczuciem krzywdy i lękiem, perfidną formą obrony ich paranoicznej, fanatycznej wiary. Szantażyści swoje groźby mogą wyrażać na wiele sposobów. Prawdopodobnie nie są czytelnikom obce takie zdania jak:
„Gdybyś naprawdę mnie kochał/a …”
„Nie opuszczaj mnie, bo…”
„Jesteś jedyną osobą, która może mi pomóc…”
„Mógłbym/-abym wiele dla ciebie zrobić, gdybyś tylko…”
„Spójrz na swoją siostrę/brata – on/a chętnie chodzi do naszego kościoła bo rodziców kocha …”
„Nie wyobrażam sobie życia bez ślubu kościelnego…”

Każde z tych zdań odzwierciedla inny typ szantażu.

Zbrodnie katolickie
Zbrodnie katolickie są w Polsce mało znane

Prokurator

Jego szantaż jest najbardziej oczywisty i najłatwiej go rozpoznać. Każdy przejaw oporu natychmiast wywołuje w nim złość, a nawet furię. Może wyrażać ją agresywnie, poprzez bezpośrednie groźby – to tzw. „aktywny prokurator”, natomiast „prokurator bierny” – uparcie milczy. Gotowi jesteśmy zrobić wszystko, by przerwać to milczenie. „Powiedz coś!”, „Krzycz na mnie, wszystko jest lepsze niż ta cisza!” – im bardziej się staramy, tym bardziej on się wycofuje i zacina. „Prokurator” pragnie związku, w którym to on rządzi. Cokolwiek czujesz, jakiekolwiek są twoje potrzeby, on je lekceważy, jest też niezbyt krytyczny wobec samego siebie. Szczerze wierzy w słuszność tego, co robi, oraz w to, że ma prawo do realizowania swoich pragnień.
„Jeśli spróbujesz się ze mną rozwieść, to nigdy już nie zobaczysz dzieci!”
„Jak będziesz chodzić na te medytacje, to złożę pozew o rozwód i zabiorę ci dzieci zgłaszając, że jesteś w sekcie!”
„Jeśli nie zgodzisz się chodzić na dodatkowe msze, to możesz zapomnieć o seksie!”
Konsekwencje, jakimi grozi emocjonalny szantażysta czy szantażystka, to: porzucenie, emocjonalne odcięcie się, odmowa dostarczenia pieniędzy, rosnąca złość, której jesteśmy celem, groźba uczynienia nam fizycznej krzywdy. Dają nam wyraźną wizję tego, co się stanie, jeśli nie ustąpimy. Im bliższy związek, tym więcej mamy do stracenia i tym bardziej jesteśmy podatni na manipulację. Staramy się manewrować tak, aby uniknąć kary, którą chcą nam wymierzyć, zaczynamy kłamać, ukrywamy pewne fakty, oszukujemy – by zachować pozory posłuszeństwa.

Biczownik

Przypomina trochę małe dziecko, które awanturując się mówi: „Jeśli nie pozwolisz mi obejrzeć filmu, to przestanę oddychać i umrę”. Dorośli są bardziej wyrafinowani, ale zasada jest identyczna. Informują nas, że jeśli nie zrobimy tego, czego chcą, to będą smutni i może nawet nie będą mogli normalnie funkcjonować. Często korzystają z etykietki człowieka słabego i bezradnego. Podkreślają, co sobie zrobią, jeśli nie uda im się dopiąć swego.
Trudno przychodzi im przyjęcie odpowiedzialności za własne życie. Poczuciem odpowiedzialności za to, co im się przydarza, obarczają innych. Dlatego obsadzają swoje ofiary w roli dorosłego – jedynego dorosłego w związku. Jesteśmy tymi, którzy mają biec do nich, kiedy płaczą – aby ich uspokoić. Gdy są smutni – mamy dowiedzieć się, co jest przyczyną ich niezadowolenia, i naprawić wyrządzone zło. Ostateczną groźbą, jaką mogą wysunąć, jest sugerowanie, że popełnią samobójstwo. Groźba ta może być stosowana regularnie (ale nigdy nie można jej lekceważyć) przez szantażystę, który orientuje się, że odnosi ona najlepszy skutek.
„Nie mogę bez ciebie żyć, nie chodź dzisiaj na te medytacje (jogę).”
„Jeśli mnie opuścisz na ten weekend, to nie dam sobie rady i będę cierpieć z tęsknoty.”
Pozostanie z taką osobą nie jest równoznaczne z uratowaniem jej. Decyzja o autodestrukcji wypływa przecież nie od ciebie tylko od tej chorej z powodu jej chrześcijaństwa czy katolicyzmu osoby.

Cierpiętnik

Oni wychodzą z założenia, że jeśli źle się czują, są chorzy, nieszczęśliwi, to jest tylko jedno rozwiązanie: my mamy dać im to, czego chcą – nawet jeśli nie mówią nam, co to jest. Dają nam wyraźnie do zrozumienia, że jeśli nie zrobimy tego, czego od nas oczekują, to będą cierpieć i to z naszej winy. „To twoja wina, bo wyjeżdżasz na obozy medytować” – te słowa nie muszą być wypowiedziane, ale mogą czynić cuda ze świadomością osoby, która jest celem toksycznego, katolickiego czy innego chrześcijańskiego szantażu. „Cierpiętnicy” są niezwykle zaabsorbowani swoim samopoczuciem, a naszą nieumiejętność czytania w ich myślach uważają za dowód, że nie dość nam na nich zależy. Bo gdybyś naprawdę ich kochał, potrafiłbyś bez słów odgadnąć, co ich martwi i nie szlajał się po medytacjach, grupkach ezoterycznych czy jogach albo treningach wschodnich sztuk walki. Opanowali do perfekcji grę „Zgadnij, co mi zrobiłeś”. Przygnębieni, milczący, często ze łzami w oczach wycofują się, kiedy nie realizujemy ich pragnień. Znasz taką sytuację? Głębokie westchnienie, a kiedy pytasz: „co się stało?”, rzuca ci przepełnione bólem spojrzenie i mówi: „Nic”. „Cierpiętnicy” mogą z pozoru wydawać się słabi, ale tak naprawdę są „skromniejszą” odmianą sadystycznych inkwizycyjnych tyranów. Może nie krzyczą i nie robią scen, ale ich zachowanie rani, zaskakuje i złości. Skutecznie odwołują się do naszych uczuć opiekuńczych. Problem polega na tym, że jeśli pomożemy im „ten jeden jedyny raz”, to z pewnością wrócą po więcej, a nawet po dużo więcej.

Kusiciel

Ci są najbardziej subtelni, a tym samym demoniczni. Obiecują miłość, pieniądze, karierę i dają do zrozumienia, że jeśli nie będziemy zachowywać się zgodnie z ich wolą, to nie otrzymamy nagrody. Nasze pragnienie otrzymania tego, co zostało obiecane, może być tak silne, że wielokrotnie musi spotkać nas rozczarowanie, zanim zdamy sobie sprawę, że jesteśmy emocjonalnie szantażowani. Watro pamiętać, że „kusiciele” nigdy nie dają nic za darmo.

Szantaż religijny jest jak bluszcz… 

Rozpoznawanie szantażystów emocjonalnych może być bolesne i przykre, a trzeba pamiętać, że są to na ogół ludzie, którzy zajmują ważne miejsce w naszym życiu. Mówiąc o uczestnictwie w szantażu emocjonalnym, nie sugerujemy że go wywołaliśmy lub sprowokowałyśmy, lecz raczej ze pozwoliłyśmy by do niego doszło. Może nawet nie zdajemy sobie sprawy, że czyjeś żądania są nierozsądne, wydaje się że, kiedy prawie bez zastrzeżeń akceptujemy wolę drugiej osoby, to jesteśmy po prostu dobrą żoną, dobrym mężem, dobrym pracownikiem, córką czy synem, gdyż tak nas nauczono zachowywać się. Możemy również w pełni zdawać sobie sprawę z szantażu, ale czuć że nie potrafimy mu się przeciwstawić, ponieważ presja, jaką wywiera na nas szantażysta wywołuje u nas niemal zaprogramowaną reakcje i reagujemy uległością automatycznie. Nie każdy na próby szantażu reaguje uległością. Jednostki silne i asertywne bronią się przed szantażystami skutecznie i tak trzeba przed zarówno subtelnym jak i agresywnym szantażem emocjonalnym ze strony katolickich czy ogólnie chrześcijańskich fanatyków religijnych, którzy w rzeczywistości żyją w indukowanym u nich obłędzie, w świecie wartości urojonych, w półświatku udzielonej przez oazowy aktyw, moderatorów czy księży (pastorów) psychozy paranoicznej.

Szantaż emocjonalny rozrasta się jak bluszcz, a jego pędy zaczynają oplatać każdy aspekt życia ofiary szantażu. – Szantaż emocjonalny wkrada się niepostrzeżenie. Normalne zachowania przekształcają się powoli w transakcje początkowo lekko zabarwione, a potem wręcz przesiąknięte elementami, które zagrażają naszemu dobru – ostrzega Susan Forward w swoim poradniku „Szantaż emocjonalny”. Aby rozpoznać szantaż emocjonalny, bardzo pomocnych będzie „sześć śmiertelnych symptomów”. Pierwszy to żądanie – z początku mogą być to miłe sugestie, z czasem stają się jednak konkretne i stanowcze. Drugi to opór, trzeci – presja, która często bywa zawoalowana. Typowym symptomem szantażu emocjonalnego są również groźby. – Szantażyści mogą grozić, że zadadzą nam ból czy wręcz nas unieszczęśliwią. Mogą nam uświadamiać, jak wielką krzywdę im wyrządzamy – podkreśla Susan Forward. Inny symptom to uległość, a następnie powtórzenie, co objawia się kolejnymi żądaniami, naciskami i wreszcie kapitulacją partnera. Wszystko to sprowadza się do manipulacji, która przekształca się w szantaż emocjonalny, kiedy stosowana jest wielokrotnie, by zmusić nas do poddania się żądaniom szantażysty. Kosztem, rzecz jasna, naszych pragnień i naszego dobra.

Często fakt szantażu emocjonalnego można porównać do przysłowia o tym, że dajemy komuś palec a on bierze rękę. Pokazujesz komuś, że się o niego troszczysz, a potem ten ktoś zaczyna Cię szantażować grając na Twojej trosce. Pokazujesz matce, że martwisz się o jej zdrowie, a ona może zacząć Cię swoim zdrowiem szantażować, zmuszając do ustępstw i określonego postępowania. Rezygnujesz z jakiegoś kursu czy treningu, bo mąż czy żona chce Cię mieć w domu, a potem coraz trudniej jest Ci uzyskać jego aprobatę dla Twoich działań. Trudniej jest też wtedy walczyć o swoje, zatem zwykle przy pierwszych próbach szantażowania emocjonalnego należy postawić twardo i asertywnie swoje warunki do których taka osoba musi się dostosować. jasno wyrażamy swoje potrzeby i przekonania, np. „nie zamierzam chadzać do chrześcijańskiego kościoła, ani rezygnować z treningów karate dla biblijnego zabobonu!”

Niektóre osoby, aby uniknąć awantur, złości, fochów ze strony szantażysty czy szantażystki uczą się poddawać szantażującej osobie i robią to w imię świętego spokoju czy dobra rodziny. Jest to jednak jedna z najgorszych metod, jakie można zastosować wobec szantażystów. Szantaż emocjonalny jest rodzajem przemocy psychicznej i z zasady nie powinno się go tolerować, szczególnie gdy jest to szantaż inkwizycyjny wymuszający katolickie czy chrześcijańskie śluby, chrzty i komunie, chodzenie dzieci na jakąś religię katolicką czy też wymuszający nawrócenie i uczestnictwo w swej istocie sekciarskich i co gorsza paranoicznych obrzędach katolickich czy tam ewangelickich. Zwyrodniali szantażyści emocjonalni muszą się raz na zawsze nauczyć, że zawsze mają dać drugiej osobie prawo decydowania o sobie, prawo do własnego rozwoju i także prawo do poszukiwań duchowych wedle własnego uznania. To właśnie samostanowienie o sobie jest jednym z głównych wyznaczników definiujących człowieczeństwo, a szantażyści i ich księża czy pastorzy, którzy chcą drugą osobą manipulować jak lalką kukiełkową z ambony zwyczajnie pozbawieni są cech człowieczeństwa, które chcą w swej tyrani odebrać także zniewalanym przez siebie bliskim i znajomym. Upadła w ciemność religia demonów opiera się na inkwizycyjnym przymusie chodzenia do kościoła, a wiernych zdobywa szantażem i groźbą oraz sankcjami karnymi, co nazywa nawróceniem.

Następstwem emocjonalnego wykorzystywania i przymusu czy wręcz domowego terroryzmu z pomocą szantażu jest uczuciowy zamęt u osoby wykorzystywanej, a także liczne konflikty. Nie potrafi ona często jasno ocenić sytuacji, a czasem nie do końca jest świadoma stosowanego z całym okrucieństwem szantażu. Jest rozdarta między lękiem lub wynikającym z powodów moralnych bądź religijnych poczuciem zobowiązania wobec drugiej osoby, a wyrzutami sumienia, gdy odmawia spełnienia jej życzeń. Emocjonalne wykorzystywanie prowadzi także do stopniowego oziębienia uczuciowego wobec partnera czy partnerki i prócz wyrzutów sumienia budzi także silną agresję, która może zamienić się w nienawiść i pogardę. Jeżeli ktoś nie potrafi się obronić przed emocjonalnym wykorzystywaniem, może ono tak bardzo obciążyć związek, że dalsze wspólne życie staje się niemożliwe. Wśród szantażystów emocjonalnych mamy zwykle jednostki wybitnie patologiczne, których religijność także jest patologiczna, zatem nie dziwią zaburzenia osobowości typu borderline, patologiczna osobowość z pogranicza wielu innych zaburzeń, gdzie szantaż emocjonalny, fałszywe oskarżenia oparte o błędne dogmaty religijne, bicie terroryzowanej ofiary, silne emocje i ostre słowa są na porządku dziennym. Silna zaborczość, zazdrość sięgająca poziomu obsesji czy urojenia, zapewnienia o wielkiej miłości i silne napady gniewu, groźby samookaleczenia lub samobójstwa za niedostosowanie się do jej czy jego roszczeń, wyrzucanie z domu osoby kochanej która się nie chce podporządkować roszczeniom szantażysty to tylko niektóre cechy charakterystyczne tej podludzkiej patologii, która robi wszystko, aby ktoś w imię jej czy jego wiary jezusiastej uległ i zaprzestał chodzenia na treningi sztuk walki, medytację, jogę czy chociażby górskie wspinaczki…

Seksualne zbrodnie kościoła
Seksualne zbrodnie kościoła i Watykan

Wszystkich, którzy próbują stosować kościelny szantaż czy religijny przymus chrześcijański, należy ostro strofować i mocnymi słowy pokazać im, gdzie mamy ich religijny obłęd czy religijne obsesje. Jedną z metod jest traktowanie szantażysty tak samo, tylko w odwrotną stronę i w bardzo konsekwentny sposób. Nie należy szantażującej osobie ulegać, gdyż na dłuższą metę zamieni nasze życie w koszmar. Z szantażystami trzeba ostro od początku, tak aby nauczyli się, że z nami nie wygrają w żaden sposób. Inaczej szybko i wprawnie wejdą na głowę i zrobią z ciebie kolejnego niewolnika czy kolejną niewolnicę psychotycznej, obłąkanej ideologii chrześcijańskiej czy katolickiej. „Katolicyzm jest chorobą psychiczną. Z tego można się leczyć u psychologa lub psychiatry!” I na do widzenia: „Nie szantażuj mnie więcej bełkotem katolictwa, bo to oznaka, że lekceważysz mnie i moje potrzeby oraz poglądy. Chcesz sobie chodzić na katomsze, to sobie chodź, ale mnie nie próbuj wciągać w system katolickiej paranoi który wymordował 100 milionów ludzi, a kobiety poniżał i palił na stosach żywcem! Ja już z tego wyrosłem/-am i nie życzę sobie indoktrynowania mnie tym obłędem!” Lekarstwo musi być silne i gorzkie, ale też musi otwierać oczy, a jeśli osoba nie dostosuje się pozytywnie do łagodnych wyjaśnień, muszą być coraz ostrzejsze. Tylko tak możemy oprzeć się psychotycznym szantażom ze strony religijnych fanatyków kościelnej inkwizycji i z czasem zmienić świat na lepszy. Trzeba zacząć od świata w swoim domu i nie cykorzyć, że babci będzie przykro, albo może zranimy uczucia bliskich. Psychoza indukowana u fanatycznych wyznawców Jezusa czy Wojtyły jest psychozą i nie zawiera w sobie dobrych uczuć. Często lepiej zrezygnować ze związku z taką psychotyczną osobą natychmiast niż męczyć się przez wiele lat, bo inkwizytorzy z czasem stają się tylko gorsi, złośliwsi i brutalniejsi w swych szantażach i terrorach biblijno-kościelnych, mszalnych oraz oazowych.

Przy opracowaniu wykorzystano:

R. Cialdini „Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka”, GWP
Susan Ford, ” Szantaż emocjonalny”.

Opracowanie i redakcja artykułu: Hanna Szpilewska, Gdańsk

5 uwag do wpisu “Katolicki i chrześcijański szantaż emocjonalny

  1. Prawdziwe oblicze sekciarstwa chrześcijańskiego, w tym katolickiego. Dzięx za przybliżenie tematu!

    Sanchez Mejorada

  2. Kościół katolicki to zawsze zdrajca Narodu Polskiego. Targowica była katolicka, rozbiory były katolickie. Okupacja hitlerowska była katolicka. Adolf Hitler był politykiem Akcji Katolickiej w Niemczech. Akcja Katolicka rządziła Hitlerem, a Akcją Watykan i papież. Księża to od zawsze pijaki, zboczki, dymają dzieci na oazach, inkwizytorzy zbrodniarze. Nie ma nic dobrego w katolicyzmie. Pedofilia księży i zakonników katolickich trwa od 2 tysięcy lat.

    Pozdrawiam

    Zapraszam na dobre jedzonko i medytacje

    tel. 661 598 061

    Dorota Magda Weinar z rodu Kapiszka

    Gdynia
    Dorotka Cathering

    Antypedofilskie Bractwo Himawanti
    Region Trójmiejski
    ul. Chwarznieńska 111
    81-602 Gdynia

  3. śmieszny jesteś z tymi uprzedzeniami; mnie raczej zastanawia dlaczego niektórzy wyznawcy buddyzmu tak nachalnie próbują wciągać ludzi, że gdy ich nie odwiedzają to zachęcają aby przyszli uprawiać seks podczas ich spotkań (afisz w jednym z większych miast w naszym kraju)

  4. powiem szczerze, ze przeraza mnie wplyw kosciola w Polsce i poddanstwo wielu Polakow.Jak dlugo jeszcze – stawiam sobie pytanie? Od 20 lat nie mieszkam w Polsce (chociaz sercem jestem tutaj) i musze z przykroscia przyznac, ze w mentalnosci ludzi niewiele sie zmienilo. Zycze sobie, zebysmy w koncu powstali z kolan, bo mamy niesamowity potencjal – ale zaczynam bardzo w to watpic, ze tak sie kiedys stanie …widzac, co sie dzieje w kraju Czy naprawde jestesmy skazani na kosciol i poddanstwo? Czy naprawde musimy wierzyc w to, ze juz jako dzieci jesmy grzesznikami…?? A moze jednak ta rozsadna strona zwyciezy..??

  5. A to że Kościów katolicki gwałcił i mordował Polaków podczas okupacji hitlerowskiej i realnego socjalizmu pełniąc funkcję substytutu Państwa kościelno-pedofilskiego nie napisano. Teraz gwałci kobiety szantażem wojtyłowym pozbawiając przywilejów i prawa do aborcji fizycznej i społecznej płodów ze zgwałconych kobiet. TO JEST DOPIERO SZANTAŻ i ZBORDNIA pedofilskiego kościoła zawsze zwyrodniałego. Artykuł na pewno znienawidzony przez kościelne sekty pedofilskie reprezentując poglądy za które nie ma pieniądzy z dotacji państwowych rabowanych przez pedofilską mafię dominikanską Emila Smolany i innych dzieciojebców …

Dodaj komentarz