Tygodnik Fakty i Mity zdemolowany przez pedofilską mafię CBŚP z Łodzi


Napad pedofilskiej mafii CBŚP na redakcję tygodnika Fakty i Mity

Agenci kościelno-pedofilskiej mafii faszystowskiej CBŚP weszli do siedziby „Faktów i Mitów”. Redaktor naczelny  Roman Kotliński bestoalsko zatrzymany i torturowany przez pedofilską mafię z Łodzi! edakcja antyklerykalnego tygodnika Fakty i Mity poinformowała o akcji polskiej bezpieki znanej jako CBŚP (Centralne Biuro Śledcze Policji) w oświadczeniu opublikowanym na swoich stronach we wtorek 16 lutego 2016 roku. „W poniedziałek 15 lutego 2016 w godzinach przedpołudniowych do naszej redakcji [przy ul. Zielonej w Łodzi] weszło kilkunastu agentów policji. Funkcjonariusze CBŚP dokonali zatrzymania Romana Kotlińskiego – redaktora naczelnego i wydawcy ‚Faktów i Mitów'” – czytamy.

Roman Kotliński napadnięty przez pedofilską mafię CBŚP w Łodzi
Roman Kotliński – redaktor naczelny tygodnika Fakty i Mity napadnięty przez pedofilską mafię CBŚP w Łodzi

Według informacji dziennikarzy funkcjonariusze polskiej bezpieki policyjnej CBŚP przez 11 godzin wynosili z redakcji Faktów i Mitów kopie dysków redakcyjnych i księgowych oraz m.in. część dokumentów księgowych w wersji papierowej. „Przesłuchano czterech pracowników redakcji. Po sześciu godzinach akcji agent CBŚP przetrząsnął biurka dziennikarzy, już po ich wyjściu z redakcji” – informują.

„Fakty i Mity” są tygodnikiem antyklerykalnym i antypedofilskim. Pismo założył były ksiądz Roman Kotliński, który w poprzedniej kadencji Sejmu był posłem Ruchu Palikota. Redakcja „FiM” objęła tajemnicą dziennikarską większość materiałów wyniesionych przez CBŚP z budynku, zatem policyjna bezpieka katolicka CBŚP bezprawnie napadła antyklerykalną redakcję. Będzie z tego ogólnoświatowa afera i wielki skandal katolickiego reżimu kierowanego przez PiS, Jarosława Kaczyńskiego i kościelną mafię pedofilską. Funkcjonariusze działali na najpewniej przestępcze i bezprawne zlecenie Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi, gdyż jak wiadomo w krajach Unii Europejskich dziennikarze oraz redakcje prasowe cieszą się immunitetem dziennikarskim. Na razie nie wiadomo, w jakiej sprawie toczy się postępowanie, a Prokuratura Apelacyjna nie zamierza ujawnić powodu swojego agresywnego i miewątpliwie bandyckiego napadu katolickiego.

„Według naszych ustaleń prowadzone śledztwo nie ma żadnego związku z działalnością redakcji i wydawnictwa, także w wymiarze finansowym. Dotyczy ono podobno spraw prywatnych. Prokuratura nie zwracała się wcześniej do nas o wydanie jakichkolwiek materiałów. W związku z powyższym nasza redakcja traktuje działania władz jako nadużycie i próbę sparaliżowania pracy jednego z nielicznych w Polsce pism niezależnych” – komentują dziennikarze „FiM” czyli Faktów i Mitów. 

„Traktujemy to jako atak na naszą redakcję, tym bardziej że w ostatnich wydaniach ostro krytykowaliśmy obecny reżimowy rząd i sam PiS” – dodają. W ostatnim numerze rzeczywiście opisywali „kolesiostwo i nepotyzm PiS”, a także „spłacanie z pieniędzy podatników długów PiS u ojca Rydzyka”.

Redakcja informuje, że pomimo zamieszania próbuje wydać kolejny numer tygodnika. „O rozwoju wydarzeń będziemy na bieżąco informować na naszej stronie internetowej oraz napiszemy o tym szerzej w najbliższym numerze tygodnika. O ile oczywiście nasza praca nie zostanie zupełnie sparaliżowana przez władze…” – napisali. Dobrze, że strona Faktów i Mitów znajduje się na zagranicznych serwerach i polska bezpieka katolickiego reżimu nie jest w stanie ich wyłączyć ani zniszczyć. Roman Kotliński to były duchowny katolicki, były poseł Ruchu Palikota (później „Twojego Ruchu), a napad policyjnej bezpieki ma charalter jawnego bandytyzmu policyjnego.

Redakcja tygodnika Fakty i Mity zdemolowana przez pedofilską mafię z Łodzi
Redakcja tygodnika Fakty i Mity zdemolowana przez pedofilską mafię z Łodzi

„Redaktor naczelny ‚FiM’ nie wrócił jeszcze do redakcji, nie wiadomo, czy postawiono mu jakieś zarzuty” – informuje serwis Wirtualne Media. W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl wydawca „Faktów i mitów” przekonuje, że w sprawie tygodnika nie toczy się żadne śledztwo, a prokuratura nie wzywała wcześniej redakcji do wydania dokumentów i dysków. Całe środowisko dziennikarskie w Polsce jest wstrząsnięte tą zbrodnią coraz bardziej agresywnego rezimu kościelnych inkwizytorów, pedofilów i jawnych nazistów związanych niewątpliwie z aktualną władzą znaną jako PiS – komentują na stronach internetowych niezależne media.

– Jestem wstrząśnięty tym, co się wydarzyło. To chyba bezprecedensowe wydarzenie w dziejach mediów w III RP – zarówno co do skali przeszukań, jak i faktu, że najście służb katolickiej bezpieki na redakcję nie miało formalnie związku z żadną naszą publikacją – mówi Wirtualnym Mediom Adam Cioch, członek zarządu spółki Błaja News wydającej „Fakty i Mity”. Obecnie redakcja funkcjonuje już normalnie, trwało zamykanie kolejnego numeru, który nie wiadomo czy uda się wydać w najbliższy piątek.

W akcji przestępczej, zleconej przez Prokuraturę Apelacyjną w Łodzi napaści faszystowskiej uczestniczyło kilkunastu funkcjonariuszy CBŚP, którzy przebywali w redakcji „Faktów i mitów” do późnego wieczora czy raczej do późnej nocy. Prokuratura Apelacyjna w Łodzi na razie, do wtorku 16 luty 2016 nie chce komentować akcji funkcjonariuszy CBŚP i zatrzymania Romana Kotlińskiego. Poinformowała „Wyborczą”, że dopiero wyda komunikat w tej sprawie.

Katolickie gestapo pedofilska mafia CBŚP
Katolickie gestapo i pedofilska mafia CBŚP

Niewątpliwym celem ataku kościelnego gestapo pedofislkiego są dane osobowe dziennikarzy i koerspondentów oraz informatorów Faktów i Mitów, co oznacza, że każdy kto udzielał Faktom i Mitom informacji o zbrodniczej pedofilii katolickich księży i biskupów razem z rodziną będzie mieć prześladowania ze strony katolickiej pedofilskiej mafii kościelnej w III RP, a nawet wszędzie tam gdzie macki pedofilskiej sekty i jego pedofilskiego lobby klerykalnego sięgają.

– Na tym etapie nie komentujemy sprawy. W stosownym czasie zostanie wydany komunikat – tłumaczy portalowi Wirtualnemedia.pl prokurator Radomił Bartodziejski, naczelnik Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi.

Bandycki cichy napad katolickiego gestapo 

Czyżby PiS włączyło bieg III/IV RP (ćwierćgłówków), że wynajmuje skompromitowanych gangsterów z mafii prószkowskiej do pomawiania niewygodnych sobie dziennikarzy w zamian za zmniejszenie bandytom wyroku? „Fakty i Mity” bezprawnie i zbójecko przeszukane, naczelny redaktor bezpodstawnie zatrzymany przez katolickie gestapo Jarosława Kaczyńskiego i Ziobry. Zbigniew Ziobro, Mariusz Błaszczak i Mariusz Kamiński włączyli bieg IV RP i zaczęli zbójecko ścigać. Trafiło na antyklerykalny tygodnik „Fakty i Mity”. Nie dziwimy się pisowcom, że są wściekli. W tygodniku Fakty i Mity publikowane są niewygodne materiały, w których dziennikarze pytają, dlaczego ze wspólnego kasy Polaków PiS daje szmal na bezwartościową sekciarską uczelnię Tadeusza Rydzyka, w planach są miliony na górnictwo geotermalne. Tymaczasem to Tadeusz Rydzyk powinien siedzieć w kryminale, bo mnisi uciekają z zakonu redemptorystów w obawie o swoje odbyty! Zastanawiająca jest forma paraliżowania redakcji „FiM”. Zastanawiące jest, iż nie można dowiedzieć się z mafijnej watykańskiej policji (CBŚP) i pedofilskiej prokuratury, co takiego zaszło, że redakcja została bezprawnie przeszukana, a redaktor naczelny Roman Kotliński zatrzymany.

Roman Kotliński w walce z kościelną mafią pedofilską
Roman Kotliński w słusznej walce z kościelną mafią pedofilską

Polska jeszcze nie jest reżimem kaczystowskim, pedofislko-wojtyłowym. A jeżeli będzie, to najwyżej formą republiki bananowej, gdyż tylko takiej może być ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym ktoś tak mizerny intelektualnie, jak mgr Ziobro. Dlaczego prokuratorzy, prawnicy, sędziowie nie potradią wypowiedzieć posłuszeństwa takiemu niewydarzeńcowi, jak Ziobro? Fundnęliśmy sobie klownów u władzy. Ale nie wszyscy będą się śmiać, jak choćby teraz Kotliński. Na miejscy Zuibry zadałbym sobie już dzisiaj pytanie: co go czeka? To, czego PO nie potrafiła w poprzedniej kadencji, z tym człowiekiem zrobić. Postawić przed Trybunałem Stanu. Ziobro ma złą karmę – katolickiego zboczeńca seksualnego – herszta kościelnej mafii pedofilskiej.

TVP Info tego nie transmitowało. Ani TVN24. Ani Polsat News. Czarek Gmyz, bracia Karnowscy ani Jerzy Jachowicz nie przybiegli zziajani i nie pocili się tam z emocji i oburzenia. Żaden tłum rozwścieczonych kolegów dziennikarzy nie domagał się przerwania czynności i ukarania odpowiedzialnych za to funkcjonariuszy. Żaden poseł nie przyjechał na miejsce. Żadna gwiazda nie rugała w tej sprawie pani premier. Żadna interpelacja, o ile wiem, jeszcze w tej sprawie nie została złożona. Ani z PO, ani z Nowoczesnej, ani od Kukiza. Ogólnie wszystko stało się po cichutku. Tylko „Pudelek” się tym trochę przejął, więc prokuratura mogła opublikować aroganckie oświadczenie stwierdzające, że „w stosownym czasie zostanie wydany komunikat” i wypuścić przecieki do mediów.

Dziwne, zważywszy że CBŚ weszło na cały dzień do redakcji. Zabrało z niej papiery, dyski oraz naczelnego. I że nie działo się to w Zambii ani Kolumbii, ale w Łodzi, w siedzibie ogólnopolskiego pisma, którego można nie lubić, którego dziennikarstwa można nie pochwalać (jak niemal każdego), ale w którym pisywali (pisują?) znani intelektualiści (np. Jan Hartman) i politycy (np. Joanna Senyszyn). Fakt, że tym pismem są „Fakty i Mity”, czyli jedyny duży tytuł wyraźnie antyklerykalny i ateistyczny, a zatrzymany przez policję naczelny to Roman Kotliński, były ksiądz i radykalny antyklerykał, wiele osób zapewne zniechęca do reakcji, ale nie zmienia istoty zdarzenia.

„FiM” mocno zalazły rządzącej prawicy za skórę, bezlitośnie tropiąc i ujawniając przez lata ciemne sprawki Kościoła i powiązanych z nim polityków. Jest więc powód sądzić, że takim działaniem państwo-PiS próbuje zamknąć usta najbardziej znienawidzonym, a jednocześnie mającym słabe oparcie w środowisku medialnym dziennikarzom. Dla tego środowiska jest to ważna próba. Oburzało się przecież, gdy za rządów PO służby weszły do redakcji „Wprost”, choć miało to wtedy dość solidne uzasadnienie i było robione z poszanowaniem szczególnych praw mediów. Tym razem nic o uzasadnieniu najścia na redakcję nie wiemy, bo władza nawet nie czuje się w obowiązku jakkolwiek się tłumaczyć i czegokolwiek wyjaśniać, choć – o ile wiadomo – nie zrobiła nic, by uniknąć złamania tajemnicy dziennikarskiej, stworzyła za to zagrożenie dla niezależności mediów.

„Nie wiemy, dlaczego konkretnie katolicko-pedofilskie państwo PiS zaatakowało redakcję „Faktów i Mitów”. Ale jest to może jeszcze bardziej symptomatyczne i groźne niż samo najście. Dla środowiska dziennikarskiego jest to zaś moment próby. Bo zapewne władza nas w ten sposób próbuje. Sprawdza, czy rzeczywiście, jak krzyczeliśmy po najściu na „Wprost”, jesteśmy tak bardzo przywiązani do dziennikarskich praw i swobód, żeby protestować. Czy może już teraz z rozmaitych powodów będziemy siedzieli cicho. Ze strachu, lekkomyślnie albo z wredną radością.” – pisze Jacek Żochowski w polityce.

Brak jakichkolwiek dowodów winy Romana Kotlińskiego 

Roman Kotliński szef antyklerykalnego tygodnika „Fakty i Mity”, pierwszy przewodniczący Antyklerykalnej Partii Postępu RACJA i były poseł Twojego Ruchu Janusza Palikota, został w sposób mafijnie bandycki zatrzymany w poniedziałek 15 luty 2016 roku w siedzibie redakcji przy ul. Zielonej 15 w centrum Łodzi przez katolicką policję polityczną CBŚP. „Prokuratura przedstawiła siedem zarzutów, w tym dotyczący podżegania do zabójstwa. Sąd w obawie przed mataczeniem i z uwagi na grożącą wysoką karę postanowił, że szef tygodnika zostanie aresztowany tymczasowo na 3 miesiące: do 15 maja.” – poinformowała prasę oraz telewizję Grażyna Jeżewska z biura prasowego Sądu Okręgowego w Łodzi.

Bardzo lakoniczny i zdawkowy, totalitarnie olewający społeczeństwo komunikat Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi z dnia 17 lutego 2016 roku nie wyjaśnia powodów napadu na redakcję Faktów i Mitów, a jedynie powtarza lapidarnie, że śledztwo, w którym postawiono Romanowi Kotlińskiemu zarzuty, toczy się od 2013 roku. „Podejrzanemu zarzucono wielokrotne nakłanianie, w kraju i za granicą, dwóch osób do dokonania zabójstwa jego żony. Ustalono, że w zamian za dokonanie tych czynów oferował osobom podżeganym znaczną kwotę pieniędzy, a nadto wskazywał im oczekiwany przez niego sposób popełnienia zabójstwa mający na celu upozorowanie śmierci z przyczyn naturalnych lub w następstwie nieszczęśliwego wypadku – pisze w komunikacie Marek Kujawski, zastępca prokuratora apelacyjnego w Łodzi. Niestety prokurator Marek Kujawski nie podał ani nazwisk rzekomych oskarżycieli ani jakichkolwiek dowodów winy Romana Kotlińskiego, co oznacza w sposób oczywisty, że prokuratura nie posiada żadnych dowodów przeciwko Romanowi Kotlińskiemu a jedynie formułuje lipne, bezpodstawne, z sufitu wzięte pomówienia preparowane przez reżim katolicki.

Bzdurne oskarżenia łódzkiego katogestapo o rzekome spalenie czy sprzedanie samochodów i rzekome wyłudzenie odszkodowania, rzekome namawianie do zabójstwa i to wielokrotnie, księgowe malwersacje itd. Długo nad tym raczej nie myśleli, a skoro dowodów szukali w redakcji Faktów i Mitów to nie mieli żadnych dowodów na poparcie swoich zmyślonych oskarżeń. Mijało 24 godziny od aresztowania więc trzeba było określić się, albo wypuścić, albo coś spreparować na szybko, jak to bywa w gestapowskiego typu reżimowych mafiach togowych, prokuraturach, sądach i policjach. Areszt na trzy miesiące to standard prokuratury i sądu, w międzyczasie coś się wymyśli, coś nowego odkopie, znajdzie się ktoś co coś wie i poleci z tym może do prokuratury.

Podżeganie o którym mowa w Art. 18 § 2 Kodeksu Karnego (Dz. U. 1997 nr 88 poz. 553), określa znamiona typu czynu zabronionego, który jest określany jako podżeganie. Wspomniany artykuł stanowi, że „odpowiada za podżeganie, kto chcąc, aby inna osoba dokonała czynu zabronionego, nakłania ją do tego”. Znamiona charakteryzujące komentowany czyn zabroniony wskazane są słowami „chcąc”, „inna osoba”, „czyn zabroniony” oraz „nakłania”. Jeśli ktoś mamrotał coś po pijaku rzekomo o zabiciu żony, ale nikt nie podjął ku temu nawet przygotowania, to nie można nawet stwierdzić, że osoba chciała popełnić czyn zabroniony, bo jak wiadomo osoby pijane często bredzą, a potem nawet nie pamiętają co bełkotały. Raczej kościół katolicki za zmuszanie księży do alkoholizmu publicznego poprzez powszechnie na świecie krytykowany zwyczaj winopilstwa mszalnego kształtowani są jako alkoholicy – co do tego nie ma wątpliwości – każdy ksiądz to alkoholik każdego dnia upijający się przynajmniej dwa razy winem mszalnym – chociaż w Polsce zakazane jest pijaństwo w godzinach pracy. I dlatego, że rzekome nagranie rzekomego gangstera z Pruszkowa jest prawnie „niejednoznaczne”, nie można na jego podstawie domniemywać jaki był zamiar Romana Kotlińskiego, a jedynie można stwierdzić, że gaworzył w stanie upojenia alkoholowego – pozostałość po okresie wykonywania zawodu księdza katolickiego. W Polsce na takiej podstawie trzeba zabronić ustawowo zamykania w aresztach wydobywczych katolicko-solidarnościowego reżimu sekciarskich rydzykowców i wojtyłowców.

Istotny dla określenia konsekwencji wyczerpania znamion przestępstwa podżegania jest art. 19 § 1: „sąd wymierza karę za podżeganie lub pomocnictwo w granicach zagrożenia przewidzianego za sprawstwo”. Oznacza to, że podżegaczowi grozi taki sam wymiar kary jak sprawcy, którego namówił do popełniania czynu zabronionego, w wypadku zabójstwa jest to dożywotnie pozbawienie wolności. Za rzekome podżeganie do zabójstwa grozi kara od 8 lat pozbawienia wolności do dożywocia – tyle, że skazywanie z takiego artykułu nie powinno mieć miejsca, jeśli zabójstwo nie zostało popełnione, ale prokuratorzy i sędziowie z mafii katolickiej zapewne jako ziobryści nie chcą przyjmować takich istotnych kwestii do wiadomości. Dla ziobrowników katolickich pomawianie do podżegania zabójstwa widać jest świetną bronią na zwalczanie opozycji politycznej do której należy były poseł Roman Kotliński jak i osób ujawniających skandaliczne pedofilskie zbrodnie kościoła katolickiego, zbrodnie jego księży, biskupów, mnichów i zakonnic. Nie jest tutaj dla ziobrowników z prokuratury apelacyjnej w Łodzi czy ktoś jest winny czy nie winny – oni wykonują polityczne polecenia aby ocalić stołki jakie zajmują, a także aby awansować na wyższe stołki w prokuraturze generalnej lub ministerstwie sprawiedliwości zwanymy ziobrownią.

Polskie prawo trzeba uporządkować, tak, aby karać można było tylko za realnie popełnianie przestępstwa, a nie jak w horrorze Orwella za głośne myślenie o tym. Człowiek który myśli, w tym myśli głośno czyli mówi, ciągle jest jedynie myślicielem, oralnym myślicielem i nie popełnia przestępstwa, tym bardziej, że w Unii Europejskiej zakazane jest więzienie za przekonania, poglądy i pomysły jakie wyraża się w sferze myślo-emocji – o ile nie wiążą się ze stosowaniem przemocy, a tutaj nikt nie popełnił przemocy ani nawet się do popełnienia przestępstwa z przemocą nie przygotowywał. Bezpodstawny areszt na Romanie Kotlińskim jest niczym więcej tylko kolejną plugawą zbrodnią skatoliczałego reżimu kaczystowskiego przeciwko Narodowi Polskiemu!

Roman Kotliński (ur. 15 marca 1967, Koło), który w lipcu 2011 się rozwiódł pozostaje w rzekomym sporze majątkowym ze swoją byłą żoną Ewą Kotlińską (ur. 29 listopada 1965), która podobno domaga się znacznie większej części ze wspólnego majątku, w tym spółki Błaja News. Roman Kotliński w czasie swojej kadencji w Sejmie w latach 2011-2015 uchodził za najbogatszego posła w Sejmie z majątkiem wycenianym na kwotę od 6 do 15 milionów złotych, w zależności od źródła szacującego dochody. Rozwód nastąpił z tegoż prozaicznego powodu, że Kotlińscy z wzajemnością przyprawiali sobie tak zwane rogi, a co to oznacza powszechnie wiadomo. Większość posłów przybywszy z prowincji do Warszawy znajduje sobie kochanki (jak katolik z sekty Opus Dei Marcinkiewicz), a wokół Sejmu i jego hotelu poselskiego krąży galeria luksusowych prostytutek o czym się nie pisze tak samo jak pomija się wstydliwym milczeniem, że jedynie posłowie i senatorzy łamią ustawę o trzeźwości w miejscu pracy i zwykle są „narąbani” gorzałką w Sejmie i Senacie jak przysłowiowy „ruski perszing”.

Niestety, media nie podają wyraziście kto pierwszy rozpoczął produkcję poroża dla drugiej strony rzekomego konfliktu, a redakcja Faktów i Mitów twardo utrzymuje, że to sprawy prywatne i rodzinne Romana Kotlińskiego czyli redaktora naczelnego i właściciela tytułu Fakty i Mity. Sprawa jednak dla środowiska antyklerykalnych i antypedofilskich przestaje być prywatną sprawą rozwodową państwa Kotlińskich, skoro katolicka policja polityczna (katobezpieka, katogestapo) dokonuje bandyckiego napadu rozbójniczego na redakcji niezależnego tytułu prasowego w sektorze mediów prywatnych. Około parlamentarny handel narkotykami to też wstydliwa sprawa Sejmu i Senatu, ale wielu bez amfy i marychy nie jest w stanie zdzierżyć tego, co się w parlamencie III/IV RP wyrabia.

Ewa Kotlińska jednakże nie tylko jest współwłaścicielką spółki Błaja News, ale także Wydawnictwa Niniwa, zarejestrowanego pod adresem tym samym co siedziba redakcji tygodnika Faktów i Mitów. Ewa Kotlińska jest także współwłaścicielką studia kreowania wizerunku „Style & You” zlokalizowanego w centrum Łodzi, także przy ulicy Zielonej 15, w tym samym miejscu co pozostałe firmy Kotlińskich. Prokuratura apelacyjna z Łodzi i katolicka bezpieka CBŚP nie raczyły wyjaśnić chociażby w jakim celu Roman Kotliński miałby zlecać zabójstwo swojej byłej żony, skoro to ona wydaje jego książki w ramach Wydawnictwa Niniwa pracując w tych samych pomieszczeniach co Roman Kotliński.

Brak motywu przestępstwa to brak podstawy do oskarżania w cywilizowanych państwach prawa, a przecież nawet w Biblii jest wyraźnie napisane, że nie można oskarżać człowieka ani skazywać bez dowodów winy na podstawie zeznań (pomówień) jednego świadka. Dawne ludy barbarzyńskie miały wyższe standardy przestrzegania prawa niźli polskie barbarzyństwo katolickie oparte na inkwizycyjnych watykańskich aresztach wydobywczych. Islam nie zezwala na skazywanie bez zeznań przynajmniej czterech świadków o wysokiej wiarygodności, jednak w Polsce zamyka się ludzi na podstawie pomówień jakiś gangsterów którzy uchodzą za świadków koronnych, ale nie potrafią okazać żadnego dowodu na bajki i urojenia jakimi bełkoczą przez policją i prokuraturą w zamian za niższe wyroki.

Na wielu portalach internetowych widnieją wpisy katolickich pseudo dziennikarzy, z których wynika, że Roman Kotliński zlecił zamordowanie swojej byłej żony dokonane w taki sposób, że wygląda iż została rzeczywiście zamordowana, jednakże Ewa Kotlińska miewa się dobrze i współprowadzi firmy gospodarcze z Romanem Kotlińskim. Głupkami muszą być prokuratorzy i policjanci z katogestapo CBŚP, którzy nie biorą pod uwagę, że jeśli to Roman Kotliński rozpoczął te prywatne sprawy z przyprawianiem rogów, to sprytna i cwana jak lisica biznesowa żona, mogła się odwzajemnić z jakimś pruszkowskim gangsterem, który jest przecież jej dobrym znajomym, przyprawić poroże jak należy Romanowi Kotlińskiemu, a potem na deser po daniu dupy – poprosić o drobną przysługę, nagrania Romana Kotlińskiego jak bełkocze coś po pijaku i zeznania, że namawiał do zabójstwa byłej żony.

Panienki w Polsce są cwane, feministycznie wyemancypowane, a już szczególnie na lewicy, i dobrze wiedzą jak z mężów robić kozły ofiarne, pozbawiać praw ojcowskich, wymuszać alimenty i grabić majątki mężów. Polska katolicka to ciągle ciemnogród, szczególnie w sprawach rodzinnych i cywilnych, gdzie mamy ponad milion poszkodowanych przez wredne panienki ojców, którzy nawet nie mogą spotykać się ze swoimi dziećmi, bo suki sobie tego nie życzą, a sądy orzekają o przemocy i wyrzuceniu męża z domu w rodzinie bez dowodów winy – jedynie na podstawie pomówienia!

Zgodna praca w tych samych firmach, pomnażanie wspólnego majątku raczej dyskwalifikują pomówienia jakiegoś katolickiego ganstera z Pruszkowa, kiedy powszechnie wiadomo w tak zwanym półświatku, że gangi z okolic Warszawy są ściśle związane z okolicznymi biskupami katolickimi z którymi robią miliardowe lewe interesy! Wygląda na to, że katolicki gangster z Pruszkowa i jego kumpel od lewych interesów pruszkowskich działali na zlecenie kurii biskupiej pod patronatem której gangi z okolic Warszawy działają od początku swojego istnienia, a o których niektórzy z dziennikarzy Faktów i Mitów zbierali informacje – w tym wykończony psychicznie i fizycznie, doprowadzony do śmierci Marek Szenborn, dawniejszy sekretarz redakcji Faktów i Mitów.

Sąd w Łodzi w dniu 17 luty 2016 zgodził się na tymczasowy, trzymiesięczny areszt wydobywczy dla Romana Kotlińskiego wydawcy „Faktów i Mitów”, byłego posła. Ponieważ nie znaleziono jakichkolwiek dowodów na cokolwiek, zastosowano tak zwany katolicki areszt wydobywczy zwany ziobrowo-kaczym – jak posiedzi to może się do czegoś przyzna. Na poparcie rzekomych zarzutów prokuratura apelacyjna w Łodzi nie przedstawiła przed sądem żadnych dowodów! Prokuratura Apelacyjna w Łodzi ksywa „Ziobrówka” postawiła Romanowi Kotlińskiemu siedem zarzutów, w tym o rzekome podżeganie do zabójstwa byłej żony, jednak nie przedstawiła ani jednego dowodu wskazującego na to, że Roman Kotliński popełnił jakiekolwiek przestępstwo kryminalne.

Zarzuty mają głównie charakter gospodarczych domniemań, że jak się ma niby tak wielką działalność, to na pewno jakieś przekręty firmy robić musiały, bo jakże by w Polsce można było inaczej. Sąd w Łodzi szybko podjął decyzję o areszcie, nawet nie zajrzał w dokumentacje, zapewne kuria arcybiskupia paetzowa z Łodzi lub nawet samo politbiuro ministerstwa d/s ziobryzacji sprawiedliwości wydało w tym celu stosowne dyrektywy, co należy dowodowo domniemywać po tempie katolickiego puszkowania w ziobrowym areszcie wydobywczym w Łodzi. Ani słowa o tym, że oskarżony się do czegokolwiek przyznaje, bo ziobryści mogą teraz przez całą kadencję cztery lata człowieka trzymać w wydobywczym areszcie, żeby sobie może przypomniał, że chociaż prędkość przekraczał albo parkował autem gdzie nie wolno.

Podobno Roman Kotliński na szkodę jakiejś spółki przywłaszczył sobie znaczną kwotę pieniędzy, tylko zapomniano podać na szkodę jakiej spółki i kto go o to pomawia. Wychodzi, że działał na szkodę spółki widmo, która nie ma nazwy i nie wiadomo czy ma siedzibę nawet. Sama fikcja literacja przestępczej katolickiej prokuratury działającej w amoku inkwizycyjnego terroryzowania ruchu antyklerykalnego w Polsce! Jakoś bandytów, którzy od 2013 roku nękają Romana Kotlińskiego pomówieniami i szantażami o czym tenże w 2013 roku zawiadomił prokuraturę – owa prokuratura zziobrowana nie potrafiła ustalić, a wszelkie informacje na temat Romana Kotlińskiego przekręca w złośliwy sposób niczym w horrorach Kawki albo lepiej znanego w Polsce Romana Kluski, który był przez prokuraturę podobnie terroryzowany za liczne przestępstwa gospodarcze których nigdy nie popełnił!

Wielu polskich biznesmenów jest bestialsko niszczonych przez mafię gangsterów z urzędów skarbowych, policji i prokuratur od tak zwanej przestępczości gospodarczej czyli przez taki wydział V prokuratury apelacyjnej jak w Łodzi. Tyle, że prokuratorzy i policjanci od przestępczości to są zwykle osły nie mające pojęcia o prowadzeniu działalności gospodarczej – bo sami takowej nawet nie umieją założyć, a co dopiero prowadzić. I tak mamy tysiące przedsiębiorców poszkodowanych przez mafię w togach, mafię nieuków, co nie rozumieją dokumentacji gospodarczej firmy, a chcą się wykazać w bezmyślnym i bełkotliwym ziobrowaniu czyli nazistowskim terroryzowaniu społeczeństwa, bo tylko tyle potrafi kościół i jego polityczne przystawki!

Prokuratura apelacyjna bajdurzy coś o dziesięciu innych podejrzanych w sprawie związanej z Romanem Kotlińskim, tylko, że prokurator pytany o nazwiska, nie umiał wymienić ani jednego, z czego wniosek jest oczywisty, że prokuratura w swych dętych zarzutach nie zna ani jednego nazwiska rzekomych innych podejrzanych. Prosimy o nazwiska, adresy, zdjęcia, twarde dowody winy, opis przestępstw, czas i miejsce ich popełnienia. Metody ziobrowe znamy, takie, że jakiś gangster dostaje propozycje od prokuratora, że jak chce mieć mniejszy wyrok, to musi zeznać, że z kimś tam robił jakieś interesy, albo że ktoś go pytał, czy nie zna zabójcy, co by mu żonę odpalił.

Niestety, prawie wszystkie wyroki z oskarżenia tak zwanych świadków koronnych są takimi dętymi zmyśleniami i bezdowodowymi urojeniami mającymi podłoże polityczne, a czasem chodzi o to, że prokurator lub policjant chciał się na kimś zemścić, bo ten mu w liceum lub gimnazjum dziewczynę podebrał. Prawdziwe prawo wymaga twardych dowodów winy nie tylko do aresztowania człowieka, ale nawet do jego przesłuchania w charakterze podejrzanego. Polskie prawa to gówniane bagno, które zamiast domniemania niewinności stosuje domniemanie, że jak gościu posiedzi kilka lat w areszcie tymczasowym, to się przyzna co czegoś, żeby mu się męka szybciej skończyła. Widocznie nie tylko znany i wykpiwany powszechnie Antoni Macierewicz ma urojenia smoleńskie – w Polsce prawie każdy prokuratur opierać się lubi na zwidach godnych narkomana na ziołach halucynogennych, co nie dziwi, bo od studenta prawa – to jest akurat najbardziej pijackie i narkomańskie towarzycho ze wszystkich kierunków studiów na uczelniach polskich.

Normalny gangster nie leci do policji ani prasy chwalić się, że dostał zlecenie zabójstwa, bo jest w światku mafijnym za donosicielstwo skończony na zawsze! I nikt już mu nie zleci nawet kradzieży bułki w sklepie! Zatem gangster na pewno sam z siebie takiej głupoty nie popełni, chyba, że ktoś mu dobrze za takowy donos płaci, a to oznacza, że gangster z Pruszkowa – bezimienny przyjął zlecenie na Romana Kotlińskiego. Czy zlecenie pochodziło z kurii katolickiej sekty czy od byłej żony Romana Kotlińskiego czy od prokuratora, który zaoferował gangsterowi bezkarność w innej sprawie na której został przyłapany – to już jest sprawa do zbadania dla niezależnych śledczych, tyle że takich chyba z Interpolu, bo polska bezpieka katolicka jest beznadziejnie zbrodnicza dla osób niewygodnych dla zawsze pedofilskiej inkwizycyjnej sekty katolickiej.

Z tego że jakiś gangster coś nagrywał jak ktoś, kto po rozwodzie wylewał swoje gorzkie żale przy kielichu, to co najwyżej pobyt w wytrzeźwiałce może być stosowany, a nie zbójeckie napady na kogoś, kto z tą swoją byłą żoną ciągle jest wspólnikiem w kilku firmach i pracuje z nim w tych samych pomieszczeniach niezbyt dużej w sumie firmy przy ulicy Zielonej 15 w Łodzi. Czy była żona przez cztery lata przychodziłaby do pracy do firmy do kogoś, kto chce ją zamordować? Takich absurdalnych idiotyzmów to nawet Kawka nie wymyślił, ale polscy prokuratorzy przyzwyczajeni do wyznawania paranoidalnych dogmatów katolickich z każdej bredni zrobią poważną sprawę karną w majestacie prawa.

Znamy takie absurdalne historie z życia tysięcy poszkodowanych przez polskie prokuratury, sądy i policje osób, a jedynym sposobem oczyszczenia tego środowiska sądowo-gestapowskiego jest usunięcie z pracy w zawodach policyjnych, prokuratorskich i sądowniczych wszystkich chorych na paranoję religijną i wierzenie w urojenia zwane potocznie religią katolicką, bo to nie tylko jest obłęd smoleński, ale także obłęd inkwizytorski, bardzo niebezpieczny i bardzo szkodliwy dla całego Narodu Polskiego, nawet dla katolików takich jak Roman Kluska, którym trudno pojąć, że zniszczył ich lokalny biskup katolicki i jego ludzie.

Znamy też dobrze metody faszystowskich napadów i pomówień katolickich stosowanych wobec osób ujawniających pedofilskie zbrodnie kościoła katolickiego w Polsce, chociażby z bandyckich napadów skatoliczałej nazizmem katolickim policji CBŚ i prokuratury na działaczy ruchu antypedofilskiego w 2002 i 2006 roku czy w latach 1999 albo 1996, kiedy Bractwo Himawanti i jego zwalczający katolicką pedofilię księży i biskupów działacze oraz terapeuci ofiar gwałconych przez księży pedofilów byli atakami mafijnych bandytów katolickiej policji napadani za ujawnianie zbrodni kościoła katolickiego, zbrodni pedofilskich dokonywanych przez księży, biskupów, kardynałów i ówczesnego papieża katolickiego.

Za bestialsko i bezpodstawne wyłamywane przez policyjnych gangsterów drzwi i wymachiwanie katolickimi karabinami maszynowymi kurią katolicką śmierdzącymi, za bezprawne więzienie w aresztach wydobywczych katolickiego gestapo III/IV RP jeszcze reżim polskich katozbrodniarzy nazistowskich zapomniał jakoś wypłacić należne członkom Antypedofilskiego Bractwa Himawanti odszkodowania, których suma przekracza kwotę kilku milionów złotych. Za zbrodniczą działalność katogestapowskich mafii pokroju Instytutu Pamięci Narodowej wszystkim ofiarom, często całym rodzinom, tej nazistowskiej gestapowni katolickiej banderyzmem cuchnącej państwo polskie musi wypłacić łącznie kilka miliardów złotych odszkodowań.

Problem polskiej mafii prokuratorsko-sądowniczej potocznie nazywanej mafią togową polega na tym, że owa sądowa mafia nie jest zobligowana dowodami i może sobie bezkarnie aresztować oraz oskarżać dowolnego człowieka jak za czasów inkwizycji katolickiej i faszystowskiej, wedle widzimisię. Sądy i prokuratury oraz policja wielce lekceważą dowody, a zeznania świadków dopuszczają lub odrzucają wedle swojego widzimisię, a nie wedle dowodowo zorientowanych zdrowych zasad prawdziwego sądownictwa. Jest to bestialska spuścizna po sądownictwie katolickim z okresu dwudziestolecia międzywojennego, kiedy to katolicki reżim II RP w swoich katowniach wymordował ponad 140 tysięcy radzieckich jeńców wojennych oraz ponad 300 tysięcy działaczy ruchu robotniczego czyli ówczesnej lewicy, a polskie obozy koncentracyjne takie jak Bereza Kartuska zakatowywały pałkami i głodzeniem tysiące ludzi rocznie.

Przy okazji należy przypomnieć, że katolicki reżim Adolfa Hitlera wzorował swój pierwszy obóz koncentracyjny w Berlinie na bazie wiedzy o organizacji polskiego obozu koncentracyjnego w Berezie Kartuskiej, a księża katoliccy tacy jak Wyszyński czy Wojtyła byli wyrazistymi wielbicielami faszyzmu i działaczami nazistowskimi w przedwojennej Polsce, nawet po 1939 roku. Za zbrodnie ludobójstwa na Narodzie Polskim, za kolaborację z reżimem hitlerowskim, działalność kościoła katolickiego po 1945 roku powinna była być całkowicie zdelegalizowana i karana dożywociem albo stryczkiem, a nie tolerowana jak to zrobiły rządy nieudolnej lewicy PKWN i PZPR zajęte swoimi rozgrywkami o stołki. To kościół katolicki, jego księża i biskupi oraz zakonnicy bezpośrednio przyczynili się do wymordowania około 6 milionów ludzi w Polsce w okresie II wojny światowej – przyczynili się zbrodniczą kolaboracją, donosicielstwem, kapowaniem do gestapo hitlerowskiego na Polaków i polskie organizacje podziemne.

Tygodnik Fakty i Mity w swoich publikacjach od roku 2000 upublicznił wiele faktów z tych ciemnych i zbrodniczych stron działalności księży i biskupów kościoła katolickiego na szkodę Narodu Polskiego, nie tylko z czasów hitlerowskiej okupacji katolickiej, ale także z czasów poprzednich zaborów, a przecież z historii Polski każde dziecko wie dobrze, że powstania narodowo-wyzwoleńcze w XIX wieku nie udawały się i kończyły klęską, bo Naród Polski został wiele razy zdradzony przez papieski kościół katolicki kolaborujący ze wszystkimi trzema zaborcami czyli okupantami polskiej ziemi. Kościół katolicki mordował Polskę wcześniej zbrodniczym swoim zakonem maryjnym znanym w Polsce lepiej jako morderczy zakon krzyżacki – takie bractwo katolickich rzezimieszków i rozbójników do dokonywania zbrodni czyszczenia etnicznego i ludobójczych podbojów watykańskich. Każdy prawdziwy Polak, każdy kto zna historię Polski ze szkoły wyrzeka się wszelkich związków z kościołem katolickim raz na zawsze i potępia tę zbrodniczą dla Narodu Polskiego, niebezpieczną sektę polityczna żądną władzy i pieniędzy oraz mordu na inaczej wierzących i inaczej myślących niż dogmat sekty papieskiej stanowi.

Należy stanowczo żądać zakazu stosowania aresztów tymczasowych na okres dłuższy niż 3 miesiące! Dość przetrzymywania ludzi w aresztach katolickiego gestapo reżimu III RP przez wiele lat, gdzie rekordziści rzekomo podejrzani w oparciu o jakieś pomówienia garują nawet 12 lat i okazują się w większości przypadków niewinni. Już Kodeks Hammurabiego stosował zasadę, że lepiej wypuścić stu zbrodniarzy niż skazać jednego NIEWINNEGO. Reżim katolicki III RP i jego zbójeckie ziobrowanie wyznaje zasadę odwrotną, więzi STU NIEWINNYCH, żeby zamknąć jednego winnego! Statystycznie około 30-40% osadzonych w katolickich aresztach III RP to ludzie niewinni, bezprawnie i zbójecko przetrzymywani w warunkach urągających człowieczeństwu! Gdyby stosować muzułmańską zasadę, za więzienie niewinnego powiesić sędziego, to w ciągu pół roku w Polsce wszyscy sędziowie karni zawiśli by na szubienicach! Takim zbójeckim amoralnym zepsuciem jest polskie sądownictwo.

Dziwnym jest zbójecki kraj, gdzie więzi się w areszcie Romana Kotlińskiego, chociaż w świetle faktów i postępowania prokuratury oraz sądu w Łodzi oczywistym jest, że został bezczelnie pomówiony przez kogoś kto chce zniszczyć jego działalność, a pierwszymi podejrzanymi jest kilkuset księży i biskupów pedofilów katolickich, których potworne zbrodnie gwałtów na dzieciach Roman Kotliński ujawnił w swojej gazecie. Trzeba tych pedofilskich księży aresztować jako podejrzanych o zlecenie pomawiania, razem z ich diecezjalnymi biskupami i kardynałami, a nawet razem z papieżem, który formalnie odpowiada za zbrodnie wszystkich księży, zakonnic i zakonników i biskupów kościelnych.

W kolejce do aresztowania za preparowanie fikcyjnych oskarżeń jest Ewa Kotlińska – podobno przecież mściwa była żona chcąca ukarać męża za rzeczywistą czy domniemaną zdradę, w kolejce są też byli dziennikarze i autorzy tekstów w Faktach i Mitach, ot chociażby pisarz Andrzej Rodan, który od 2013 roku wypisuje po forach i grupach swoich fanów w Internecie, że zamierza się zemścić na Romanie Kotlińskim za to, że wyrzucił go z pracy w redakcji tygodnika Fakty i Mity. Takich mściwych zwyrodnialców obojga płci, w szczególności księży pedofilów – może być około tysiąca. I to jest wątek do zbadania dla prokuratury apelacyjnej w Łodzi i bezpieki katolickiej CBŚP – trzeba tylko aresztować polskich biskupów pedofilów w sumie kilkunastu, jak Juliusz Paetz i klika jego poznańskich znajomych, w tym łódzki arcybiskup oraz kilkuset księży pedofilów i ich aktywistów parafialnych (opisanych przez FiM). Roman Kotliński ujawnił pedofilskie, efebofilskie i pederastyczne zbrodnie molestowania i gwałcenia ministrantów i kleryków dokonywane przez arcybiskupa z Poznania Juliusza Paetza i jego klikę do której należy także arcybiskup łódzki.

Roman Kotliński także popełnił podstawowy błąd strategiczny, a mianowicie, taki, że pomieszczenia redakcji tygodnika Fakty i Mity są tymi samymi w których mieszczą się rozmaite spółki i wydawnictwa. Każdy podmiot gospodarczy powinien mieć osobną siedzibę, przynajmniej osobny pokoik, osobny komputer, osobną szafkę z dokumentami, najlepiej dobrze opancerzoną i szyfrowaną – a wtedy policji politycznej CBŚP i innym kościelnym gestapowcom III/IV RP trudniej znacznie byłoby dokonać napadu na redakcję tygodnika Fakty i Mity, a wchodząc do jednej spółki na którą mieli zlecenie, nie weszliby do pozostałych – jeśli byłyby prawidłowo oznakowane tablicami informacyjnymi i miały dobrze zamykane, wzmocnione drzwi, chociażby tylko na korytarz. To generalna rada dla wszystkich właścicieli kilku spółek i działalności! Inaczej katolickim psom wszystko wpada w ręce, także to, do czego nie mają prawa w świetle ochrony chociażby tajemnice dziennikarskie redakcji Fakty i Mity.

Misja Charytatywno-Opiekuńcza o Profilu Socjalno-Bytowym Pożytku Publicznego pn. „W Człowieku Widzieć Brata” także z siedzibą przy ulicy pod adresem Zielona 15, 90-601 Łódź zapewne jest solą w oku sekciarskiego Caritasu czy sekty Radia Maryja z Torunia, tym bardziej, że często pomaga ofiarom zgwałconym i zniszczonym przez bandyckich działaczy parafialnej inkwizycji katolickiej. Organizacje takie muszą w Polsce działać swobodnie, gdyż Caritas zajmuje się głównie gromadzeniem kasy dla Watykanu i dygnitarzy kościoła katolickiego, a państwo biednym jako zasiłki daje często 30 złotych na miesiąc i nazywane jest zapomogą, co ośmiesza reżimowy katolicko-solidarnościowy rząd polski po 1989 roku!

Jeden z dętych i grubymi nićmi szytych zarzutów to posiadanie typowo policyjnej broni w postaci pistoletu P-83, następcy Czaka z amunicją. Jako, że na czarnym rynku w Polsce broń ta jest praktycznie niedostępna, a posiadają ją jedynie funkcjonariusze policji, ABW, CBŚP, oficerowie Wojska Polskiego – zachodzi uzasadnione podejrzenie kryminalne, że CBŚP w czasie mafijnego katolickiego najazdu na redakcję Faktów i Mitów podłożyły ów pistolet Romanowi Kotlińskiemu w ramach pracy operacyjnej mającej zabezpieczyć aresztowanie tymczasowe, gdy reszta zarzutów na potencjalną ofiarę jest dęta i może zostać łatwo zaskarżona przez organizacje Obrony Praw Człowieka. Jeden policjant wchodzi i przeszukuje biurka dziennikarzy, podkłada broń, potem wchodzą inni policjanci i z wielkim hałasem broń znajdują! Następnie w czasie przesłuchania „podejrzanego” daje się podejrzanemu broń rozładowaną do ręki pytając czy ma na to pozwolenie. Podejrzany odruchowo bierze broń do ręki, zostawia swoje odciski palców, któr epolicjanci katoliccy skrzętnie zdejmują w trybie pilnym – i tak zdobywają „dowód” posiadania broni! Podobnie robi się z małym woreczkiem narkotyków, dlatego podejrzani, przesłuchiwani nie powinni od policji ani prokuratury żadnych przedmiotów brać do ręki, bo inaczej zostawią swoje odciski palców i można im przybić posiadanie czegokolwiek. W cywilizowanych krajach jako posiadanie broni kwalifikuje się dopiero odciski na wewnętrznych elementach broni, niejako od środka oraz na języku spustowym, takie które wskazują na posiadanie i używanie broni palnej jako strzelec.

Gdy katolicki PiS doszedł do władzy, redaktorzy tygodnika FiM wyrażali swoje obawy o dalsze losy tygodnika, ale chyba w najczarniejszych scenariuszach nie przewidzieli do czego jest zdolna obecna watykańska klika polityczna. Jak pokazują ostatnie wydarzenia z atakiem bandyckiej katolickiej policji politycznej CBŚP, zniszczyć można kogo się chce i co się chce. Aresztowano Romana Kotlińskiego pod zarzutem absurdalnym: „podżeganie do zabójstwa” z groźbą kary od lat 8 aż do dożywocia. Tylko co wspólnego ma to rzekome podżeganie do materiałów redakcyjnych, dokumentacji finansowej, czy zawartości biurek wszystkich redaktorów tygodnika Fakty i Mity? Znalezienie gangstera, który obciąży Kotlińskiego nie jest trudne ani dla kościoła katolickiego ani dla mafii togowej. Tym samym spreparowane zeznania obciążą Go na być może tyle żeby posiedział w kiciu, a tam jak wiadomo może się wszystko zdarzyć, łącznie z „samobójstwem” starowanym z kurii katolickiej.

Wobec zbrodni policji politycznej na redakcji tygodnika Fakty i Mity wzywamy reżim ziobrowców z PiS do natychmiastowej abdykacji, a sąd do wydania zakazu działalności dla tej przykościelnej partii politycznej stosującej zbrodnicze metody nazistowskie na ludziach niewygodnych dla pedofilią skażonego kleru katolickiego!

Z Łodzi dla portali Antypedofilskiego Bractwa Himawanti:

Mirosława Tomaszewska, Janusz Rzepecki, L.D.,

LINKI

Krytyczne artykuły o napadzie na redakcję Faktów i Mitów

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1651126,1,skalski-nalot-na-fakty-i-mity-to-demonstracyjna-bezczelnosc.read

http://antypedofilskie-bractwo-himawanti.blogspot.com/2016/02/fakty-i-mity-zdemolowane-przez-cbsp-i.html

http://www.himavanti.org/pl/c/stoppedofilom/redakcja-tygodnika-fakty-i-mity-zdewastowana-przez-pedofilska-policje-i-mafie-prokuratorow-pedofilow

Więcej o zbrodniach księży i biskupów z pedofilskiej mafii katolickiej znajdziesz na stronach ofiar pedofilskiego kościoła katolickiego:

http://ruchofiarksięży.org

 

5 uwag do wpisu “Tygodnik Fakty i Mity zdemolowany przez pedofilską mafię CBŚP z Łodzi

  1. Pingback: Redakcja tygodnika Fakty i Mity zdewastowana przez pedofilską policję i mafię prokuratorów pedofilów – © Bractwa Zakonne Himawanti

Dodaj komentarz